Czysta radość, czysta miłość i prawdziwe szczęście odnalezione w codzienności. Kolorowa rzeczywistość, która dla innych mogłaby wydać się szara i przerażająca. Wielka rodzina, domowy rozgardiasz, hałas, bałagan i piski radości…
Nasz dom. My. Rodzice i dzieci. Dzieciokracja. Rzadko uwiecznione sukcesem próby zapanowania nad chaosem. Wesoły harmider i poczucie szczęścia odnalezione tam, gdzie kto inny dostrzegłby powód do zdenerwowania. W pojedynczej skarpetce pod kanapą. W niedojedzonej kanapce na talerzu. W wiecznie pełnym koszu na bieliznę. W różnych, niedopasowanych do siebie kubkach na stole. Bo każdy z nas lubi inny…
Nieidealnie.
Idealnie.
Proste relacje. Zaufanie. Przytulanie. Wsparcie. Akceptacja. Szacunek. Radość i miłość.
Zwykły rytm. Śniadanie, obiad, kolacja. Przedszkole, szkoła, trening albo spacer w parku i przedpołudniowa drzemka. Poranki pełne pośpiechu i niekończące się usypianie dzieci. Rytuały.
Niedokończone, poszarpane rozmowy. Czasem lampka wina przy oglądanym razem filmie, z reguły jednak wyszczerbiony lekko kubek z herbatą. Chwile ciszy, którą tak się docenia dopiero wtedy, gdy jej nigdy nie ma. Czas we dwoje cenniejszy niż wygrana w totolotka. Tak samo rzadki.
Z każdym dzieckiem w naszej rodzinie jest tego więcej. Rozrastają się nasze ramiona i serca, wypełnia się na nowo każdy centymetr przestrzeni. Powietrza. Miejsca na kanapie. W koszu na pranie.
Najlepsza lekcja, którą niosą dzieci. Mniej znaczy więcej.
Zawsze.
Zawsze miło się tu zagląda.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję <3
<3 <3 <3