Jeśli Twoje dziecko zaczyna jutro przygodę ze żłobkiem lub przedszkolem, tak jak moje, mam dla Ciebie dzisiaj dużo dobrego! Garść pocieszenia, dwie łyżki wsparcia i szczyptę dobrej rady. Najlepszy przepis na pierwszy dzień w żłobku!

pierwszy dzień w żłobku

     Pierwsze kroki maluszka w samodzielność to zawsze moment bardzo wzruszający i stresujacy. Nieważne, czy dziecko ma lat siedem, trzy czy roczek. Zawsze wyda nam się zbyt mały, by zmierzyć się z obcym, nieznanym światem – żłobkiem, przedszkolem czy nawet (a może zwłaszcza!) ze szkołą. Jedna mała osóbka w starciu z setkami obcych twarzy, miejsc… Przecież nam samym, dorosłym, w takich sytuacjach jest trudno. Nowa praca, nowe studia? Każdy początek, każdy pierwszy dzień jest trudny. Trzeba najpierw poznac otoczenie, ludzi, zrozumieć delikatne niuanse wpływające na atmosferę miejsca, by je polubić i się w nim znaleźć. I zyskać nowych przyjaciół. I ten sam lęk przekładamy na nasze dzieci. Zupełnie niepotrzebnie!

Wiele razy to widziałam. Mamy odprowadzające dzielne maluszki do drzwi żłobkowej grupy i… pękające w tych drzwiach. Wybuchające płaczem, albo przynajmniej roniące łzy wzruszenia, ściskające kurczowo rączki dziecka, dające ostatnie buziaki, ostatnie przytulasy… i ewidentnie bojące się o to małe dziecko. Przytłacza je poczucie winy, bo to one muszą iść do pracy, a ono musi przez to cierpieć… I o ile doskonale je rozumiem – te emocje znane są chyba nam wszystkim – o tyle natychmiast wiedziałam, że muszę inaczej. Jaki bowiem takie zachowanie daje przekaz naszemu dziecku? Że musi się bać, że tam jest coś strasznego, bo nie będzie mamy! Ani taty! Najpewniej same potwory i inne koszmary! A przecież wystarczy sobie uświadomić, gdzie tak naprawdę nasze dziecko trafia? Czym dla malucha jest żłobek?

pierwszy dzień w żłobku

To pokój pełen zabawek, których jeszcze nie widział. Wózek dla lalek dla chłopca? Wóz strażacki dla dziewczynki? A proszę! I wiele rozbawionych dzieci, z którymi przez kilkadziesiąt godzin w tygodniu będzie się można bawić. Czas na drzemkę i dużo dobrego – do jedzenia i do poznania. Nauka czystości, rytmika, rysowanie, malowanie palcami? Przecież to same atrakcje! Do tego zawsze uśmiechnięte i przytulające panie opiekunki, tysiąckroć bardziej cierpliwe niż my, mamy. Czego tu się bać? Przecież nikt nie chce nam dziecka stłamsić ani karać, tylko wręcz przeciwnie, zachęcać do rozwinięcia się na wielu nowych płaszczyznach. Opiekunkom najbardziej zależy, by stworzyć dzieciom drugi dom, by czuły się spokojnie i bezpiecznie. Z zadowolonymi dziećmi przecież najłatwiej i najprzyjemniej się pracuje.

Dlatego pierwsza rzecz, jaką musimy zrobić, to schować nasze lęki do kieszeni. Dziecko bowiem natychmiast wyłapuje wszystkie emocje. Gdy my jesteśmy przestraszeni, pełni niepokoju, to nasz maluch również będzie. Natomiast jeśli my będziemy podekscytowani i z radością wejdziemy w bramy nowego miejsca – nasz bąbel również będzie pozytywnie nastawiony. To bardzo proste przełożenie – dzieci bowiem rozumieją i czują więcej, niż nam się wydaje.

ADAPTACJA

Każda placówka inaczej podchodzi do adaptacji dzieci. Niektóre nakazują na początku zostać z maluchem w sali, inne – na korytarzu czekać, jak maluszek będzie nas potrzebować. Inne natomiast każą zupełnie opuścić budynek i wrócić po kilku godzinach, z reguły przed drzemką poobiednią. Po tygodniu odbierania dziecka przed spaniem z reguły następuje próba położenia go spać i odbioru po podwieczorku. Trzeba się dostosować do zaleceń danej placówki – nie naciskać, by nasz maluch był traktowany inaczej, niż reszta, np nie wchodzić do sali, w której nasze dziecko jako jedyne będzie z rodzicem. My wiemy, że jest wyjątkowy, ale jeśli wszystkie dzieci będą traktowane podobnie, wówczas one same zobaczą, że to po prostu najlepiej się sprawdza i najprawdopodobniej nie będą się wcale buntować.

Oczywiście, nie ma co się oszukiwać, pierwsze dni, a może nawet tygodnie na pewno będą lekko dramatyczne. Maluszki z reguły pierwszego, drugiego dnia idą chętnie, ale po kilku dniach, gdy zaobserwują, że to jest zmiana na stałe, zazwyczaj zaczynają się awanturować przed wejściem do budynku, lub sali. Jak sobie z tym radzić? Ze stoickim spokojem. A jak to zrobić? Wystarczy pojąć, co się teraz dzieje. A maluch w ten sposób manifestuje chęć zostania z nami, w dobrze znanej, opanowanej sytuacji. Ten płacz nie wynika z tego, że w żłobku ktoś robi mu krzywdę, tylko z samego faktu bliskiej więzi z nami. ALE! To nie znaczy, że natychmiast mamy go zawrócić ze żłobkowej drogi. Najlepiej wówczas stanowczo postępować według wypracowanego rytuału. Przebranie w szatni, zaprowadzenie do sali, przytulenie, buziak, wyszeptane „Kocham cię” do uszka, otwarcie drzwi, wprowadzenie do sali i pomachanie na „papa”. Oczywiście z obietnicą wrócenia o ustalonej porze (to jak zaklęcie – maluch nie zna się przecież na zegarku, ale same słowa „mama wróci niedługo”, regularnie wypowiadane, są częścią rytuału). I choćby nie wiem jak krajało się serce, musimy to zrobić, bo to jest po prostu najlepsze dla naszego dziecka. Serio! Przedłużanie pożegnań, noszenie, całowanie po wielokroć nie napełni dziecka spokojem. Najlepiej zaufać opiekunce z sali: jeśli uzna, że trzeba malucha najpierw uspokoić, zróbmy to. Ale jeśli weźmie nam z rąk niespokojne dziecko i zechce je uspokoić samemu, za zamkniętymi drzwiami, wtedy zdecydowanie odwracamy się i znikamy maluchowi z oczu. Po prostu zaufajmy doświadczonym paniom, z nadzieją, że chcą dla naszych dzieci najlepiej.

Z własnego doświadczenia to mówię. I wiem też, że najczęściej płacz malucha mija najdalej po kilku minutach, gdy zamkną się za nami drzwi. Doświadczyłam tego wiele razy i za każdym razem ogromny kamień spadał mi z serca. Zaufajcie mi, a zobaczycie, że najdalej za dwa tygodnie po płaczu nie będzie śladu!

Dlatego co robimy jutro? Jesteśmy odważne: dla naszych dzieci! Za nie! I pokażmy im, że czeka je najwspanialsza przygoda, nic strasznego. Bo przecież tak właśnie jest!

A na koniec, krótka lista przydasiów żłobkowych, takich must-have pierwszego dnia. W kolejnym poście pokażę Wam, co ja przygotowałam dla moich brzdąców w żłobkowej wyprawce!

  1. Smoczek, jeśli maluch używa
  2. Kubek – niekapek (niekoniecznie, zależy od placówki)
  3. Kocyk + prześcieradełko + poduszka + pieluszka tetrowa do miziania (w naszym przypadku nieodzowna)
  4. Kapcie
  5. Ulubiona przytulanka
  6. Pieluchy jednorazowe i mokre chusteczki
  7. Mleko, jeśli maluch nadal pije i butelka
  8. Szczoteczka do zębów, pasta i kubeczek
  9. Dwa komplety ubranek na zmianę (majtki i skarpetki włącznie, ew. body)
  10. Worek na ciuszki / pieluszki itp
  11. Codziennie sprawdzamy, czy czegoś nie donieść (ciuszki, pieluszki).
  12. Dobry humor!

I pamiętaj: Twojemu maluszkowi Twoje dobre nastawienie jest najbardziej potrzebne. Dzięki niemu ten dzień, jeden z najważniejszych dni w jego życiu, może być naprawdę bardzo udany – będzie początkiem pięknej, samodzielnej drogi, która właśnie się przed nim rysuje. Uwierz w niego: będzie ci za to wdzięczny do końca życia!

pierwszy dzień w żłobku