Od kilku dni żyjemy w świecie rodem z filmu science fiction. KORONAWIRUS. Jedno słowo, które zatrzymało dosłownie cały świat. Drugim jest przymusowa kwarantanna. Nikt nie wie, jak to możliwe, nikt nie dowierza, że to się NAPRAWDĘ dzieje, a jednak to prawda!… Żeby przetrwać, musimy się izolować od drugiego człowieka. Sami dla siebie jesteśmy największym zagrożeniem… I bez względu na to, czy sytuacja jest naprawdę bardzo, bardzo zła, czy jednak nie czeka nas zagłada, wszyscy odczuwamy strach. Największy – o bliskich. A zaraz potem o nasze jutro, o pojutrze… 

 W ciągu tych kilku dni świat się ogromnie zmienił. Już zdążyły się przewartościować wielkie idee. Rzeczy, na które tydzień temu liczyliśmy bez zastanowienia, straciły rację bytu. Zamknięte szkoły, przychodnie, galerie handlowe, restauracje. Widmo braku pracy, braku pieniędzy na opłaty, kredyty, rachunki. Wymarłe ulice. Puste kościoły. Zero miejskich rozrywek, wystaw, kiermaszy, imprez.

Ogólnoświatowa kwarantanna.

Świat wartości wywraca się do góry nogami… i to niemal z dnia na dzień!

Ludzie, zamknięci w domach, powoli zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Robią wiosenne porządki, wietrzenie szaf, albo jeszcze po prostu odpoczywają. Jedni pomagają, organizują się w potrzebie, a inni trzęsą ze strachu o finansowe zabezpieczenie swojej rodziny na nadchodzące trudne tygodnie. Ale… ktoś mi napisał, że każde pokolenie przeżywa swoją apokalipsę, nasze właśnie przeżywa ją dzisiaj… to prawda! Stoimy w obliczu ogromnej próby. I tylko od nas zależy, czy damy radę. I w jak długim czasie.

 

W tych wszystkich trudnych chwilach najbardziej musimy pamiętać o jednym: ile by to nie trwało, to jest PRZEJŚCIOWE. W końcu minie. Miejmy nadzieję, że wszyscy to przetrwamy. Jestem też pełna nadziei na to, że czegoś się też nauczymy. Najpierw: o sobie nawzajem. Ja już otwieram oczy, jak wspaniałym jednak jesteśmy społeczeństwem. Jeszcze tydzień temu dzieliły nas poglądy polityczne – dziś o tym nie myślimy. Pierwszą kwestią jest zorganizowanie się w pomocy – wystarczy znaleźć lokalne grupy Widzialnej Ręki, grup facebookowych (klik!), na których ludzie za darmo oferują różną pomoc lub ogłaszają się w potrzebie. Organizują dostawy darmowego jedzenia dla pracowników szpitali, szyją maseczki, a zamknięte gabinety kosmetyczne, tatuażu itd oddają swoje maseczki, rękawiczki jednorazowe potrzebującym placówkom. Ludzie robią innym ludziom zakupy, wyprowadzają psy… Polacy po raz kolejny pokazaliśmy, że jak żaden inny naród potrafimy się w biedzie zjednoczyć. To jest przepiękne! 

Po drugie: bardziej niż zeszłoroczny strajk nauczycieli, ta długa przerwa (a myślę, że potrwa dużo dłużej niż 2 tygodnie… chciałabym, by to był tylko miesiąc, ale niewykluczone, że jak w Estonii, potrwa do 1 maja!) nauczy nas więcej o tym, jak ważną rolę pełnią w naszym życiu nauczyciele i inni pracownicy szkół. Chyba już wszyscy odczuwamy ich brak..? Może przy okazji nauczymy się szacunku dla drugiego człowieka i trochę mniej roszczeniowego podejścia do życia..?

Po trzecie: do dziś niewidzialni ludzie, jak zawodowi kierowcy, pracownicy marketów, kolejarze, policjanci, wojskowi, pracownicy w elektrowniach, wodociągach, kanalizacji, a przede wszystkim: lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, ci najbardziej niedoceniani, najmniej dofinansowani – właśnie oni dzisiaj są naszymi bohaterami dnia codziennego. Dzięki temu, że jeszcze przychodzą do pracy, narażając się na utratę zdrowia – jeszcze możemy kupić żywność, liczyć, że ktoś się nami zaopiekuje, uratuje nas, gdy przyjdzie pora, mamy ciepłą wodę, prąd, internet…

Po czwarte: chyba pierwszy raz musimy zdać egzamin z rodzicielstwa, taki jak nigdy do tej pory. Sto procent, sam na sam z własnymi dziećmi. Żadnej pomocy od dziadków, niań, przedszkolanek. Żadnych kolegów, z którymi mogliby się bawić. Żadnych pozadomowych rozrywek. Żadnych nauczycieli, którzy pomogą opanować materiał. Jesteśmy zdani na siebie. To jest niesamowity czas dla nas wszystkich… możemy się poznać, poświęcić się totalnie. Nauczyć nowych rzeczy, pokazać coś nowego. Wspierajmy się. Nie musi być idealnie… ale dopóki będziemy się kochać i wspierać, to damy radę. Inaczej – nie!

Po piąte: natychmiast okazało się, że pieniądze mają absolutne wtórne znaczenie dla zdrowia. Szok, co nie? W obliczu, gdy martwimy się o najbliższych, postanawiamy zamknąć nasze biznesy na jakiś czas, lub ograniczyć bardzo ich pracę, by nie narażać siebie i najbliższych na utratę zdrowia. To się stało natychmiast, bez zastanowienia, bez długotrwałych decyzji. Wszyscy wiemy, co jest najważniejsze! Chociaż strach o jutro nas nie opuszcza. Nie wiem jak Wy, ale ja wciąż liczę, że znajdą się jakieś doraźne rozwiązania. Czas pokaże.

Po szóste: doceniamy to, co na wyciągnięcie ręki. Piękny slogan, którym nie udawało nam się żyć w świecie pełnym pokus. W każdej chwili, gdy nam czegoś zabrakło, mogliśmy podjechać do sklepu, spełniać każdą swoją zachciankę. Dziś najbardziej brakuje nam świeżego pieczywa rano, bo boimy się iść na zakupy, brakuje drożdży, mięsa… Dziś uczymy się od babci nastawiania zakwasu na chleb..! Jeszcze niedawno, gdy mieliśmy wolny weekend, wsiadaliśmy w samolot i świat był nasz! Cały! Gdy dzieciaki były znudzone, mieliśmy wachlarz opcji – basen, trampoliny, kino… Dzisiaj musimy żyć według najprostszych zasad. Codzienne rytuały: śniadanie, obiad, kolacja, domowa edukacja, zabawa. Możemy jechać tylko tam, gdzie blisko i pusto, o ile mamy samochód… Nie na rajskie plaże. Do lasu. Dopiero, gdy zabrano nam wszystko, widzimy, że możemy się schronić na łonie natury… ona właśnie jest naszym wybawieniem. Ratunkiem. Ostoją.

Ale wierzę, że ta codzienność wiele nas nauczy. Jeśli potraktujemy ten czas jako sprawdzian i damy z siebie sto procent, możemy odnieść z tego wielkie korzyści. Dla nas, jako ludzi, rodziców, elementów społecznej układanki. Poświęcimy czas najbliższym. Docenimy to, co w życiu najważniejsze. Zbudujemy razem nowy, lepszy świat. Zjednoczymy się i to doświadczene w nas zostanie na zawsze. Świadomość, że ktoś nam pomógł. Że my pomogliśmy. I ogromnie skorzysta na tym sama natura – ile mniej spalin w powietrzu, ile mniej produkcji!..

A przy tym, wszyscy mamy jeden wspólny cel – jak najszybciej ograniczyć zagrożenie, sprawić, by pochłonęło jak najmniej ofiar. Żebyśmy jak najszybciej wszyscy mogli wrócić do pracy, do normalności, a dzieci do szkół i przedszkoli, studenci na stancje, które dziś pełnią rolę obozów kwarantanny. Z tego powodu wszyscy musimy robić swoje: kto musi pracować, ten pracuje, a kto tylko może – ZOSTAJE W DOMU!

 

PS W najbliższych wpisach pokażę Wam, jakie są nasze propozycje na przymusowe, domowe #koronaferie. Jakie polecamy filmy i seriale, jak zorganizować swój plan dnia, jak nie popaść w marazm, co ugotować i upiec w domowych warunkach, czym zająć dzieciaki na długo. Jeśli jesteście ciekawi – stay tuned <3 Nie jestem mistrzem świata i póki co idzie mi jak po grudzie, ale postaram się podzielić  z Wami tym, co wymyśliłam 😀