Chociaż od wielu lat chciałam zrobić sobie tatuaż, nie mogłam się zdobyć na odwagę. Bo boli, bo nie jestem pewna, czy za rok nie będę chciała usunąć, bo zawsze był pilniejszy wydatek… W końcu, gdy zdałam sobie sprawę, że mam już ponad trzydzieści lat i zegar się dziwnie nie cofa, uznałam: teraz albo nigdy. I mogę śmiało powiedzieć: to była jedna z lepszych decyzji, jakie podjęłam, bo… tatuaże są po prostu zajebiste! 

Jeśli jesteś niezdecydowana, tak jak ja, i bardzo byś chciała, ale się boisz, dzisiaj mam dla Ciebie garść dobrych rad. Tekst niemal na gorąco: tuż po wyjściu ze studia 😉

 

 

CZY TATUAŻ JEST BEZPIECZNY?

I tak, i nie, a wszystko zależy od studia tatuażu. I o ile sama lubię niskie ceny i korzystanie z okazji, tak przy kwestii tatuażu nigdy nie kierowałabym się tym kryterium. Słowem: idźcie tylko do takiego studia, do którego macie stuprocentowe zaufanie. Przede wszystkim co do sterylności narzędzi i miejsca (chociaż chyba już wszystkie studia w teorii stosują jednorazowe igły i nakładki na sprzęt, lepiej to samemu sprawdzić), ale również co do samego tatuatora. Dobry artysta nigdy nie zrobi niczego wbrew Twojej woli i nie będzie cię namawiał do niczego, z czym się nie zgadzasz, ani krytykował twojego gustu. Co nie znaczy, że nie będzie próbował odwieść cię od złego pomysłu, jeśli wybierzesz wzór, który będzie źle wyglądał w danym miejscu albo taki, którego z czasem możesz bardzo żałować, jak na przykład imię ukochanego, znanego od kilku tygodni 😉 Wybierz takiego artystę, który ma dobre opinie (znajdziesz je w internecie) którego prace Ci się podobają – zwykle obejrzysz je w galerii na Instagramie albo w samym studio. Pewna ręka oznacza święty spokój w przyszłości. Czasem warto zrobić sobie wycieczkę do innego miasta tylko po to, by potem przez wiele lat cieszyć się z dobrze wykonanej ozdoby swojego ciała. W końcu to coś, czego raczej nie zmienisz 🙂

Tutaj z całego serca mogę polecić studio White Rabbit Tattoo Parlour w Gdyni, a w szczególności artystę Majk The Bad 😀 Jest najlepszy (i fakt, że to mój kuzyn tylko to potwierdza 😀 Dobre geny nie idą w las! :D).

Przy okazji: tatuażu nie robimy w ciąży, w trakcie choroby i leczenia, oraz gdy jesteśmy alergikami – najpierw musimy wtedy wykonać próbę. Ale to już doradzi każdy dobry tatuator.

 

CENA TATUAŻU

Jeszcze raz powiem: przy tatuażu można powiedzieć, że cena nie gra roli. Lepiej zapłacić więcej uznanemu artyście i w dobrym, sterylnym studio, niż pozwolić się „dziabać” byle komu, byle gdzie, za byle jakie pieniądze. Z reguły w dobrych salonach tatuażu ceny zaczynają się od 150zł za małe wzorki w górę, w zależności od skomplikowania wzoru i ilości kolorów do nawet kilku tysięcy za sesję. Moje były niedrogie, za wszystkie łącznie zapłaciłam 600zł, przy czym kolorowy, z akwarelowym wypełnieniem, był najdroższy 🙂 Ceny są ustalane indywidualne i często same salony robią świetne promocje, np z okazji Halloween na wybrane wzory, albo gdy artysta przygotuje tzw. „wolne wzory” i chce je po prostu komuś wytatuować 🙂 Dlatego warto śledzić profile studiów tatuażu na Facebooku i Instagramie, a nuż trafi się świetny wzór w dobrej cenie!

 

JAKI WZÓR WYBRAĆ?

Taki, który bardzo ci się podoba, po prostu. Nie kieruj się modą (chwilową) i gustem koleżanek. Warto jednak sprawę przemyśleć – ja każdy wzór „obczajałam” co najmniej parę kilka tygodni. Wybrałam, a potem pomysł dojrzewał. O ile nie pojawiały się w pomyśle fundamentalne zmiany – decydowałam się. Ale tak działam ja. Jestem control freakiem i muszę mieć wszystko pod kontrolą. I o ile lubię spontan – to tylko taki, którego skutków nie będę obserwować codziennie do końca swoich dni! Wyjazdy, zakupy – tak, ale tatuaż – tu zdecydowanie spontan nie jest dla mnie. Ale wiele osób decyduje się na wzór tuż przed zrobieniem go, a nawet zdają się na swojego artystę i do końca nie wiedzą, z czym wyjdą. I nie żałują, dlatego nie patrzcie na mnie 😉 Każdy jest inny!

A same wzory wybierać najlepiej uniwersalne, takie, które kojarzą się z czymś ważnym dla ciebie, albo po prostu są ładne – oczywiście wszystko jest kwestią gustu. Z tego względu pytanie znajomych trochę mija się z celem, bo każdy wytatuowałby sobie coś innego. Niemniej konsultować trzeba – może się okazać, że Twój wybór w rzeczywistości znaczy coś innego, niż Tobie się kojarzy, albo w tekście jest błąd… każdy z nas pewnie zna przykłady źle zrobionych tatuaży 😉 Dlatego lepiej zapytać – także po reakcjach ludzi możesz się albo utwierdzić w przekonaniu, albo nabrać wątpliwości. A jeśli takie masz – lepiej odpuść i przemyśl temat jeszcze raz. Lepiej nie płakać nad rozlanym mlekiem!

 

CZY TATUAŻ BOLI?

To chyba najczęstsze pytanie, jakie od Was dostałam! Oczywiście, że boli. Jak to moja mama mówiła: Żeby być pięknym, trzeba cierpieć. Kto to wymyślił, na pewno miał na myśli tatuaż 😉 Jednak nie przesadzajmy, to ból do wytrzymania. Bardzo powierzchowny, nieprzyjemny, bo podobny do ustawicznego drapania igłą po skórze. Wiele zabiegów kosmetycznych również jest bolesnych, a jednak się na to decydujemy, prawda?

Stopień bolesności zabiegu zależy od wybranego wzoru. Tatuaże, które są jednokolorowe i polegają w większości na konturowaniu, jak np. napis, nie są wypełnione, bolą naprawdę dużo mniej. Kolorowe i wypełnione  – bolą bardziej, ponieważ inny jest rodzaj samej igły i większa powierzchnia tatuowania.

Ale są dwie bardzo ważne rzeczy: po pierwsze, zrobienie tatuażu trwa od kilku minut do kilku godzin. Potem praktycznie nic nie boli, a piękny efekt zostaje na zawsze! Chyba warto się odrobinę poświęcić?

Po drugie, zdradzę Wam tajemnicę: jeśli wolisz oszczędzić sobie przykrych wrażeń, jak ja, a szczególnie, gdy robisz wypełniony kolorem tatuaż o większej powierzchni lub w miejscach bardziej wrażliwych na ból, możesz zaopatrzyć się w krem znieczulający – do kupienia w necie, np na Allegro. Nazywa się Lidoxin i zawiera 11% lidokainy. Moje dwa pierwsze tatuaże robiłam „na żywca” i o ile sam napis nie bolał wcale, tak ten malutki zamek Disney, w całości wypełniony kolorem, bolał jak cholera. Tym bardziej, że skóra na nadgarstku jest cienka i mocno unerwiona. A może, jak mówiłam, ja po prostu źle znoszę ból? Tak czy inaczej, za drugim razem postanowiłam spróbować kremu. Spodziewałam się, że ból na kręgosłupie będzie potężny, a tatuaż jest sporych rozmiarów (jak dla mnie!). Lidoxin należy nałożyć minimum 30min do godziny przed rozpoczęciem tatuowania. Bardzo polecam, mnie znieczulił na kilka godzin, chociaż samo tatuowanie trwało bardzo krótko! Może niepotrzebnie spanikowałam, ale z drugiej strony, mam przynajmniej pewność, że ten żel działa i tatuaż może być kojarzony wyłącznie przyjemnością. A tubka 20g za 55zł starczy mi co najmniej na kilka następnych tatuaży 😉

A ból „po”? Nie istnieje. Nawet nie boli jak przysłowiowa zdarta skóra. Ja nie czuję nic, a jak mówiłam, jestem raczej mocno wrażliwa. Wydaje mi się, że dobrze zrobiony tatuaż po prostu nie boli, o ile nie wda się w niego infekcja. A żeby się nie wdała, trzeba zastosować raptem parę banalnych trików.

 

JAK DBAĆ O ŚWIEŻY TATUAŻ?

W dobrym studio na świeżo zrobiony i zdezynfekowany tatuaż zostanie nam nałożony opatrunek, który wygląda jak przezroczysta, foliowa naklejka. W zależności od rodzaju i wielkości tatuażu oraz rodzaju opatrunku nie należy go ściągać od kilku do 72h, o czym poinformuje cię tatuator. Pozwala to przede wszystkim zabliźnić się świeżo powstałej ranie (w końcu tatuaż jest niczym innym), oraz chroni przed podrażnieniami i wdaniem się infekcji. W tym czasie należy unikać gorących kąpieli i moczenia go, ale prysznic nie zaszkodzi. Po zdjęciu opatrunku natomiast należy często przemywać, odkażać sprayami typu Octenisept i nawilżać tatuaż maściami jak Bepanthen, Alantan Plus czy specjalistyczne kremy po tatuażu. Pozwala to na szybszą regenerację, czyli po prostu wygojenie się rany. Pierwszego dnia nawet kilkanaście razy i stopniowo coraz rzadziej. Nie należy dopuścić do wysuszenia się rany, bo powstałe strupki będą odpadać i może to spowodować zbliznowacenie się i po prostu gorszy wygląd twojej dziarki.

Jeśli coś cię zaniepokoi, wystąpi gorączka, opuchlizna czy zaczerwienienie wokół tatuażu będzie się utrzymywać, należy skontaktować się ze studiem! Mi na szczęście nic takiego się nie zdarzyło i tuż po zdjęciu opatrunku tatuaż wyglądał dokładnie tak jak chciałam, czyli imho – prześlicznie 😉

 

A JEŚLI ZACZNIESZ ŻAŁOWAĆ…?

Mi się nie zdarzyło żałować ani przez moment, chociaż obawiałam się tego bardziej niż infekcji czy złego wykonania. Bałam się, że obudzę się po kilku dniach i ta nowa rzecz będzie mnie po prostu wkurzać, by nie powiedzieć gorzej! Ale na szczęście były to płonne obawy – raczej uwielbiam swoje tatuaże niż ich żałuję w jakimkolwiek stopniu. Wybrałam je sobie sama, kojarzą mi się wyłącznie dobrze i są moją ozdobą. I tyle! Nie muszą się podobać nikomu więcej, ale dla mnie są piękne. Mam nadzieję, że tak zostanie już zawsze. Wiem natomiast, że czasem tatuaż kojarzy nam się z okresem w życiu, który wolimy zapomnieć. Z uniesieniem, po którym nie ma już śladu, albo po prostu zmienił nam się diametralnie gust. A tego raczej nigdy nie przewidzimy… dlatego nie ma co się tym zamartwiać na zapas. A nawet jeśli? Wtedy można spróbować usunąć tatuaż (i nie wiem, czy na pewno zawsze z dobrym skutkiem, wiem, że bywa różnie), albo… zakryć go innym tatuażem. To zawsze wyzwanie dla artysty, ale można to zrobić fantastycznie. Dlatego jeśli jesteś pewna, że wybrałaś już dobry wzór, nie próbuj wybiegać w przyszłość i mnożyć problemów, które mogą nigdy nie wystąpić. Żyjemy tu i teraz – i powinniśmy stuprocentowo korzystać z życia. Jeśli marzysz o tatuażu – po prostu go zrób. Zobaczysz, jakie to wciągające! <3

Na koniec moje wszystkie nabytki, które z każdym dniem lubię na sobie coraz bardziej, i bez których siebie sobie już nie wyobrażam! To część już po prostu mnie i akceptuję to w stu procentach!

Moje wiosenne wzorki:

 

I najnowsze nabytki 😀

tatuaż

Powodzenia!

Ja już mam plan na kolejne… to prawda, co mówią.. to naprawdę uzależnia! 

Wasza Pat