Mając w domu samych chłopców zakochanych w klockach LEGO wiedziałam, że wycieczka do Legolandu to jest absolutne „MUST GO”. Czekałam tylko na moment, w którym Felek na równi ze starszakami będzie mógł skorzystać z atrakcji. Wreszcie dorósł i postanowiliśmy uczcić pierwszy weekend wakacji wyjazdem do upragnionego parku i innych okolicznych atrakcji. 

Wczoraj w nocy wróciliśmy i na gorąco zapraszam Was na cykl wpisów: jak zorganizować wyjazd, gdzie się zatrzymać, gdzie jeść i co zobaczyć? W pierwszej części ogólne informacje i nasze wrażenia z pobytu w Legoland Holiday Village. Muszę te wpisy podzielić, bo wyjdzie istny tasiemiec! Z góry przepraszam za kiepskie zdjęcia, ale serio nie miałam jak się na tym skupić i robiłam je z doskoku.. wiadomo, cały czas „się działo”. Każdy rodzic wie, o czym mówię… wyjazd „dla dzieci” nie ma wiele wspólnego z wyjazdem na wakacje!

CZYM DOJECHAĆ DO LEGOLAND BILLUND?

Opcji jest wiele: można wybrać zorganizowaną wycieczkę autokarową, lub podróż samochodem albo samolotem. Zależnie od miejsca, gdzie mieszkacie, podróż jest mniej lub bardziej wygodna. O ile z północy Polski można pokusić się o dojazd własny, o tyle z południa chyba już niekoniecznie, chyba, że podzielimy ją na etapy. Tak samo autokar – podróż jest dłuższa, ale względem samochodu ma tę zaletę, że my osobiście nie prowadzimy auta i z reguły podróżujemy w nocy, względnie komfortowo i bezpiecznie. Minusem jest jednak, że przejazd autokarem uniemożliwia nam swobodne podróżowanie po okolicy – musimy stosować się do planu wycieczki. Sam przejazd autokarem to koszt od 200-400zł/os – to podróż wyłącznie do Legolandu (1 dzień) i z powrotem. Jeśli będzie z opcją kilkudniowej wycieczki objazdowej (gdzie zobaczymy kilka parków rozrywki) – koszt od 1500zl/os. W ramach takiej wycieczki mamy też opłacone wszystkie hotele i posiłki – czyli odpada nam samodzielna organizacja, która również jest czasochłonna. Taka podróż jest prawdopodobnie najtańsza, a opieka przewodnika, który conieco opowie, jest również niebagatelnym plusem.

Przy podróży własnym samochodem trzeba skalkulować koszty paliwa i czas podróży. Na pewno jest to opcja bardzo wygodna ze względu na pełną dowolność spędzania czasu w wybranych miejscach, postojów, posiłków itp. Dla mnie jednak wiele godzin z trójką dzieci w aucie… odpada. Dlatego my wybraliśmy możliwie najwygodniejszą i najszybszą opcję: samolot. Także ze względu na rozłąkę z Pysiakami, które zostały w domu z babcią. Chcieliśmy, by była możliwie najkrótsza.

Z Gdańska możliwe są dwa terminy wyjazdu: od soboty wieczorem do wtorku wieczorem, lub od wtorku do soboty. Sam lot trwał superkrótko: 55 minut. My wybraliśmy tę krótszą, pierwszą opcję, bo chcieliśmy zwiedzić trzy atrakcje i ten czas wydawał nam się wystarczający (oczywiście na miejscu żałowaliśmy, że nie zostaliśmy dłużej – wokół jest jeszcze wiele różnych atrakcji. Ale przynajmniej mamy po co wrócić). Za bilety z Gdańska do Billund i z powrotem dla nas wszystkich (2 os dorosłe i 3 dzieci) zapłaciliśmy z kartą WizzAir klub, którą już posiadałam, niecałe 1600zł. Myślę, że to konkurencyjna oferta i warto sprawdzić połączenia z miejsc, w których mieszkacie.

WAŻNE: Przed wylotem sprawdźcie godziny przylotu na miejsce i godziny odjazdu ostatnich autobusów, oraz połączenia z Waszymi hotelami. My niestety lądowaliśmy zbyt późno i ostatni darmowy autobus (Airport Bus Shuttle) już odjechał, dlatego musieliśmy wziąć taksówkę. A to niebagatelny koszt – za 3km zapłacilismy 170 koron, czyli ponad 90zł.. nie chcę myśleć, co by było, jakby nasz hotel był np. 20km od lotniska!

HOTELE W BILLUND

Wokół Legolandu jest wiele hoteli i pensjonatów, a także pokoi do wynajęcia – od kilkuset do kilku tysięcy za dobę i tylko od nas zależy, ile chcemy i możemy wydać. Jako że planowaliśmy ten wyjazd już kilka miesięcy temu, to opcji było bardzo dużo. Uznaliśmy jednak, że skoro to ma być spełnienie „lego-marzeń” naszych synów, chcemy spać wyłącznie w sieci hoteli Legoland. Zależało nam na możliwie najatrakcyjniejszym miejscu dla dzieci, z tematycznymi atrakcjami LEGO. Braliśmy pod uwagę zatem albo Hotel Legoland (usytuowany w samym parku!), albo Legoland Holiday Village – mniejsze i większe domki letniskowe i kamping dla namiotów i camperów. Zdecydowaliśmy się na drugą opcję tylko ze względu na koszty – pobyt na trzy noce w samym Hotelu Legoland wyszedłby dla nas ok 8tys. i uznałam, że to już naprawdę gruba przesada. Niemniej hotel robi ogromne wrażenie – tematyczne pokoje wyposażone w LEGO i pełno atrakcji dla dzieci. Wybraliśmy zdecydowanie tańszą opcję domku LEGO NINJAGO – moi chłopcy nie chcieli tu iść na kompromisy, ale można tam mniejsze domki, dla mniejszej grupy wynająć nawet za 400zł / dobę.

Myślę, że wybierając hotel, przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę odległość od lotniska (ze względu na horrendalnie drogie taksówki) oraz śniadania w cenie. Nas Booking.com wprowadził w błąd – jestem pewna, że bukowałam noclegi wraz ze śniadaniami. Wybierałam między naszym hotelem a domkami w Lalandii, gdzie śniadania były dodatkowo płatne – dlatego w sumie wybrałam Holiday Village, a na miejscu zonk.. no ale cóż, może czegoś nie doczytałam.

Właśnie, gdybym nie była ostatecznie tak zadowolona z Holiday Village, to poleciłabym Wam noclegi w obiekcie Lalandia, który był dosłownie 100m od naszego hotelu. To ogromny obiekt – z jednym z większych aquaparków w Europie. Stosunek do ceny u nich wypada lepiej, bo choć śniadania są dodatkowo płatne, to jednak wstęp na baseny jest w cenie – a przy wejściu za 250 dk za osobę to jednak ma spore znaczenie. My jednak cieszymy się, że byliśmy w sieci Legoland, bo dla chłopców było to po prostu ogromne przeżycie. Czasem warto za to dopłacić! Jak wygram w totka, to pojedziemy jeszcze raz i będziemy spać w samym Legolandzie.

legoland

legoland

legoland holiday village

LEGOLAND HOLIDAY VILLAGE

To fantastycznie zagospodarowane połączenie pola kempingowego i ośrodka wczasowego, położone w otoczeniu lasu. W skład obiektu wchodzą zarówno większe domki z łazienkami, jak i mniejsze bez (są wówczas wspólne, kempingowe łazienki z prysznicami – ale bez obaw, idealnie czyste, pachnące wręcz o każdej porze dnia. Sprawdziliśmy). Są też ogólnodostępne kuchnie i stołówki. Na terenie pola jest kilka rewelacyjnych placów zabaw – dwa duże: Ninjago i Idiański i jeszcze kilka mniejszych torów przeszkód, huśtawek, dmuchanych trampolin, wspinaczek, tyrolka itp. Pippi Langrstrumpf nie nudziłaby się ani minuty! Dodatkowo hitem były udostępnione do wypożyczenia pojazdy – rowery a la autka wyścigowe. No rewelacja! Codzienny „must do”. Moi chłopcy żałowali, że mieliśmy tam tak mało czasu na zabawę – przez te trzy dni tylko wieczorami znajdowaliśmy godzinę – dwie na wariowanie na placach zabaw, zdecydowanie za mało. I wszystko na świeżym powietrzu, bez względu na niepogodę.

WAŻNE: na terenie obiektu odbywa się również gra – poszukiwanie skarbów. Przy zameldowaniu dostaliśmy mapki z zaznaczonymi punktami. W nich trzeba było znaleźć wcale nieźle poukrywane literki, by ułożyć z nich hasło i w ten sposób wziąć udział w losowaniu. My zrobiliśmy to dopiero ostatniego dnia i nie mieliśmy już możliwości nic wygrać. Ale codziennie losowano troje dzieci, które wygrywały nagrody-niespodzianki.

legoland

legoland holiday village

legoland holiday village

legoland

legoland holiday village

legoland holiday village

Jeśli chodzi o wyżywienie, to korzystaliśmy tylko ze śniadań. Obiady jedliśmy tam, gdzie akurat ok tej 16 byliśmy, natomiast wieczorem znajdywaliśmy czas na bardzo późne kolacje, jak wracaliśmy z powrotem do domku – ok 21:30-22:00. Dlatego zjadaliśmy tylko jedną, dwie pizze na nas wszystkich, bo nie chcieliśmy się na noc obżerać. A skąd pizze? A wypiekane na miejscu – do 22:00 w cenie od 54 – 70dk, czyli ok 30-40zł. Bardzo smaczne, aż dziwne, bo na kempingu. Naprawdę szczerze polecam ten typ kolacji tam, bo przygotowanie jedzenia w warunkach wakacyjnych jest po pierwsze dość utrudnione (supermarkety daleko i w sklepach bardzo drogo), po drugie zawsze to robota i zmywanie naczyń, a w sklepie na terenie naszego ośrodka puszki czy inne pasty wychodziły dużo drożej niż pizze.

Dwa słowa o obsłudze: rewelacja, rewelacja. Naprawdę wszyscy nastawieni na to, by dzieci były zachwycone – często zaczepiają je, żartują, składają baloniki itp, itd. Poza tym wszystko było jak w zegarku, wszystko się zgadzało, czyściutko, pachnąco, życzliwie. Nie mogłoby być lepiej.

Jedyny minus – w domkach trzeba dokupić pościel i ręczniki – nie ma ich na wyposażeniu, co nas bardzo zdziwiło. Cena 90dk za osobę za pobyt. Dziwne..

legoland holiday village

Towarzystwo do śniadania mieliśmy przednie

legoland holiday village

Chłopcy sami mogli robić sobie naleśniki

DOMKI NINJAGO

Nie mogę się wypowiadać o wszystkich domkach w Holiday Village, ale widziałam, że przynajmniej z zewnątrz wszystkie domki wyglądały jak nowe. Idealnie czyściutkie, zadbane i obstawiam, że tak jak i na zewnątrz, tak było i w środku. Zresztą domki Ninjago na pewno powstały niedawno, bo w naszym jeszcze pachniało świeżym drewnem. Świetnie zagospodarowana, niewielka przestrzeń, tematyczny wystrój tylko uatrakcyjniały dzieciom pobyt. Od początku do końca zachwytom nie było końca, bo w każdym kącie coś nawiązywało do ich ulubionych bohaterów. Jedyne, czego brakowało na wyposażeniu, to klocki lego, co widziałam w samym Hotelu Legoland i uważam, że tu również powinny się były znaleźć. Ale – nie mielibyśmy i tak czasu na zabawę. Gorzej, gdyby pogoda nie pozwalała na zabawę na dworze, wówczas chłopcy prawdopodobnie graliby na tabletach, a to było tu przez nas surowo zabronione! Miłym akcentem za to na pewno była LEGO TV – po włączeniu telewizora odpalały się od razu różne odcinki Ninjago – Mistrzowie Spinjitsu.

legoland

legoland

legoland

(Fota pstryknięta przed wyjazdem tuż: kurze pod stołem, których trzy dni wcześniej nie było!)

legoland

legoland

Wzruszył mnie ten napis na ścianie!

legoland holiday village

USYTUOWANIE HOTELU

Legoland Holiday Village mieści się w odległości ok 10min marszem od samego parku LEGOLAND, naprzeciwko wielkiego aquaparku LALANDIA (o nim w oddzielnym wpisie), oraz ok 3km od lotniska. Generalnie wszędzie przemieszczaliśmy się pieszo albo miejskim autobusem (do lotniska i centrum miasta – za darmo, do GIVSKUD ZOO – dzieci gratis, dorośli po 42dk/os). Trzeba uważać, bo autobusy jeżdżą dość rzadko – co godzinę, a w weekend w ogóle np ostatni odjeżdża z miasta o 19. Ale taka jest tam też kultura pracy – o 17 zamknięte były nawet bary w Givskud Zoo, a sam Legoland czynny do 18:00 – tylko sklepy dłużej. A wydawałoby się, że mogliby co najmniej dwie godziny dłużej zarabiać (tak, o tym w kolejnym wpisie. Legoland zarabia zdecydowanie bardziej w środku, niż na biletach! Ale to ma odniesienie również do Disneylandu i wszystkich innych parków rozrywki, więc trudno nazwać to minusem. Takie życie..).

CO ZABRAĆ NA WYJAZD DO DANII

Przede wszystkim – ciepłe ciuchy. Mimo, że pogoda miała być podobna jak u nas, to jednak odczucie ciepła było zdecydowanie niższe. Ponieważ od miesiąca w Polsce chłopcy nie nosili długich spodni, wiedziona chyba tylko matczyną intuicją wzięłam im po dwie pary długich (mając na uwadze chłodniejsze wieczory i zabawy na powietrzu). Na miejscu okazało się jednak, że mimo podobnych temperatur w Danii jest zdecydowanie chłodno, wiał silny wiatr, a dodatkowo sytuację psuły przelotne opady deszczu. Niby niewielkie, ale co chwilę, więc gdyby nie przeciwdeszczowe kurtki zmarzlibyśmy nieraz. I błąd mój, że wzięłam tylko cienkie bluzy i letnie kurtki – myślę, żę lepiej przygotować się na każdą ewentualność i wziąć przynajmniej po jednym polarze lub ciepłej kurtce. Niby koniec czerwca, a jednak… ja zmarzłam, i to bardzo, do tego stopnia, że w myślach ostro przeklinałam otwarcie parku w Danii, a nie, na przykład, w Hiszpanii!

Przydadzą się też: buty na zmianę (mogą przemoknąć), workowate poncha (do samych wodnych atrakcji w Legolandzie, szczególnie przy kiepskiej pogodzie – my kupiliśmy w Givskud Zoo za 25dk/szt, a w Legolandzie byly za 40dk, te same, co w Polsce po 4zł..). Z najpotrzebniejszych rzeczy to chyba wszystko. No, może weźcie jedną pustą podręczną walizkę, bo może wygracie wielkiego pluszaka i będzie histeria na lotnisku…

legoland holiday village

 

NAJWAŻNIEJSZE

Wyjazd do Danii na takie atrakcje to niemal studnia bez dna. Dlatego chcąc nie chcąc przyda się spora ilość gotówki, i to koron – nigdzie nie chciano od nas wziąć euro, można je za to w wielu miejscach wymienić, oczywiście po kiepskim przeliczniku.

Walutą obowiązującą jest duńska korona, czyli 1dk = 0,58zł. Śniadania w naszym hotelu to 99dk (dorosły) i 59dk (dziecko). Obiad to średnio od ok 110-250dk za osobę, wliczając napój, na co trzeba bardzo uważać – napój kupowany oddzielnie potrafi kosztować 55dk (jak w Lalandii). Momentami byłam załamana, bo niektóre rzeczy miały naprawdę irracjonalne ceny – np jeden lód Magnum kosztował 36 koron (!), a lody na gałki – 2 gałki po 25dk. Dziwne zjawisko! To samo z napojami – woda 0,5l ok 20dk, a kawa z mlekiem – 22dk, a całe wino 25dk, tyle co truskawki (małe opakowanie).

Generalnie, za bilety, noclegi, wyżywienie, atrakcje i pamiątki (wcale niedużo,) czyli na wszystko łącznie wydaliśmy tyle, że moglibyśmy w piątkę polecieć do Egiptu w opcji all inclusive. Piszę to ku przestrodze, bo mnie zdecydowanie ceny zaskoczyły. Wiadomo, że trzeba i wypić kawę, i zjeść loda czy ciastko, śniadanie, obiad, kolację itp, itd. Pamiątki trzeba kupić, tak samo jak w ogóle dojechać na miejsce. Niemniej na pewno można oszczędzić – na własnym dojeździe, tańszym hotelu (pod warunkiem, że blisko lotniska i parku), na tańszych wejściówkach (trzeba śledzić promocje), posiłkach – gdy będziemy je przyrządzać sami. Można też nie zatrzymywać się przy wyciągaczach pieniędzy (automaty etc), ani nie kupować nic ponadto, co nam rzeczywiście niezbędne. Generalnie na pewno można wyjazd do Legolandu zorganizować za dużo mniejsze pieniądze, a radość dziecka i tak będzie nieopisana. Niemniej na pewno nie jest to dobra opcja na spontaniczny wyjazd wakacyjny, bo możemy się mocno zdziwić…

A jednak, mimo wszystko – było bardzo warto. Radość chłopaków na każdym kroku nie do opisania. Tylu „dziękuję” nie usłyszałam chyba nigdy w życiu! Co więcej, my sami bawiliśmy się jak dzieci – to niezła kuracja odmładzająca! Fajnie poczuć się tak beztrosko, choćby właśnie płynęły miliony monet – w końcu raz się żyje! I na pewno wrócimy tam za kilka lat – z Pysiakami.

Jeśli jesteście ciekawi relacji z Legolandu, Givskud ZOO i Lalandii – koniecznie wypatrujcie kolejnych wpisów, już biorę się do pisania! I dajcie znać, czy przydała Wam się mój dzisiejszy niezbędnik – a może coś pominęłam, to chętnie uzupełnię!

~ P.