Wchodzisz do gabinetu BrainPlus. Rozsiadasz się wygodnie w rozkładanym fotelu. Czekająca w środku pani trzyma w rękach kable z elektrodami, które przyczepia na dziwną substancję do twojej głowy i uszu. Włącza ekran telewizora, na którym rozgrywa się gra. A ty sterujesz obrazem i postaciami na ekranie… własnymi MYŚLAMI! 
Jeśli myślisz, że to wątek z filmu science fiction, to grubo się mylisz. To się dzieje już dziś w wielu gabinetach psychologicznych, a to, co opisałam, to tylko trening biofeedback, a konkretnie neurobiofeedback. Nadal brzmi kosmicznie? Jeśli Tobie również kojarzy się to z czarną magią z pogranicza astrofizyki i klonowania żywych tkanek, koniecznie czytaj dalej. To rewolucyjna metoda ćwiczenia mózgu, która pozwala zwiększyć efektywność jego pracy nawet o 40%!

biofeedback

     Brak koncentracji uwagi, trudności ze skupieniem się, zapominanie o prostych obowiązkach, jak spakowanie plecaka czy odrobienie lekcji, albo spakowanie drugiego śniadania… znacie to? Jestem pewna, że znacie! Nawet najpilniejsze dziecko na świecie miewa takie okresy, że tylko udusić, co nie? A co, jeśli takie sytuacje przytrafiają się tobie, a nawet często się powtarzają… i urastają do rangi problemu? Wtedy dobrze wiedzieć, że można z tym coś zrobić. Szybko i bezboleśnie! A ta metoda to właśnie neurobiofeedback!

Od września wróciłam do pracy, przez co moje życie nabrało przyspieszenia, o którym wcześniej nawet nie śniłam. Czas pędzi jak szalony i mam go mniej na wszystko, przez co muszę pamiętać i robić tysiąc rzeczy naraz. Niestety są tego efekty uboczne, na przykład kompletnie straciłam na chwilę czujność w sprawach szkolnych. Okazało się – po dwóch miesiącach! – że start w nowy rok szkolny u Maksia przebiegł gorzej, niż dotąd – ale też czwarta klasa, do tego nowi, nie całkiem fajni koledzy (w klasie nastąpiło niemałe przegrupowanie) i niestety Maks narobił sobie zaległości. Troszkę gorzej idzie mu odrabianie lekcji i widzę, że ma problemy ze skupieniem się, na co zwróciła mi uwagę również jego wychowawczyni. Wszystko go rozprasza. Strasznie się zdziwiłam, zaniepokoiłam i oczywiście ruszyłam na pomoc. Przyznam szczerze, że trafiłam do gabinetu BrainPlus dzięki znajomej, której dziecko po treningach zmieniło kompletnie podejście do nauki i osiąga dużo lepsze wyniki kosztem mniejszego nakładu pracy. Stwierdziłam, że po prostu muszę spróbować tej metody z własnymi dziećmi! Dlatego niedawno całą moją starszą trójkę – na treningi mogą chodzić dzieci od 5 roku życia – zapisałam na trening pokazowy oraz diagnozę ewentualnych zaburzeń. Dzieci były wręcz zachwycone, w ogóle niespeszone, aktywnie wzięły udział w nowym dla nich przedsięwzięciu. Diagnoza, jak i trening później polegają na tym, że dziecko siada wygodnie w fotelu, terapeutka przypina elektrody na specjalny żel, nic to nie boli ani nie szczypie. Puszcza w telewizorze grę, którą dziecko autentycznie steruje tylko pracą swojego mózgu. W trakcie gry zdobywa punkty, premiowane miłym dla ucha dźwiękiem. W trakcie treningu wyzwala się chęć zdobycia – jak to w grze – jak najwięcej tych punktów, czyli automatycznie stymuluje się mózg do bardziej wytężonej pracy. Diagnoza trwa kilka minut, sam trening – około godziny, przy czym jest wiele różnych gier do wyboru w zależności od intencji treningu. Jak wspomniałam – moi chłopcy świetnie znieśli całą „operację”, wręcz byli rozczarowani, że to już koniec i pytali, kiedy wrócimy. Nie ma się czego bać!

 

 

 

Ogólnie – neurobiofeedback to ćwiczenia mózgu, które pozwalają zwiększyć efektywność jego pracy. W trakcie pierwszego spotkania, czyli diagnozy, bada się przepływ fal mózgowych w trakcie zwykłych czynności. Na wykresie można zobaczyć, czy nie pojawiają się jakieś odchylenia oraz jeśli tak, czy się powtarzają i czy są typowe dla zaburzeń w obrębie konkretnej części mózgu. Takie zaburzenia mogą odpowiadać za wiele rzeczy, na przykład:

  • brak koncentracji,
  • problemy z nauką, słabsze wyniki w nauce
  • niską samoocenę,
  • zaburzenia zachowania (zarówno związane z ADHD jak i nie),
  • zaburzenia mowy,
  • fobie,
  • problem z opanowaniem gniewu i agresji,
  • problemy ze snem,
  • słabą pamięć,
  • małą odporność na stres,
  • dużą podatność na czynniki rozpraszające,
  • złe relacje z otoczeniem.

Co więcej, nawet, jeśli nie wyjdą konkretne problemy, to wspomagająco trenować można w każdym wieku, bo metoda fantastycznie sprawdza się nie tylko wśród dzieci, ale i dorosłych! W końcu wielu z nas ma stresującą, wymagającą wysiłku zarówno fizycznego i / lub umysłowego pracę, a gdy opanujemy emocje, stres, dużo łatwiej przyjdzie nam znaleźć dobre rozwiązania i efektywność naszej pracy się zwiększy. Ponadto, ta metoda jest rewelacyjna także jako wsparcie dla sportowców, a nawet osób starszych, u których z wiekiem następuje często obniżenie jakości pracy mózgu, a także szczególnie jest polecana dla kobiet w ciąży i po porodzie – nie na darmo używa się określenia „baby brain” 😉 Która z nas nie walczyła z mniejszą produktywnością po ciąży i urlopie macierzyńskim…?

Nie chcę się tu wymądrzać, bo wszystko wyczytałam na stronie BRAIN PLUS (klik!) – lećcie tam po wszelkie szczegóły. To gabinet z Gdyni, który bardzo serdecznie polecam. Tworzy go grono doświadczonych psychologów, a jest to właściwie centrum treningowe, w którym spotykają się wszyscy, którzy chcą poprawić swoje wyniki w nauce i w pracy, zarówno dzieci, jak i dorośli. Piękne, kojące wnętrza, świetny sprzęt, ale przede wszystkim pełna zaangażowania i profesjonalna załoga – myślę, że jeśli mieszkacie w okolicach Trójmiasta, naprawdę warto postawić właśnie na to miejsce.  Polecam także wywiad z doktorem Pawłem Kubikiem, który otworzył mi oczy i tak naprawdę sprawił, że mam zamiar wszystkie swoje dzieci wysłać na takie treningi. Skoro tylko 20 spotkań potrafi znacząco podnieść IQ, o 22% podnieść koncentrację, wyciszyć emocje i zwiększyć odporność na stres, to dla mnie nie ma się nad czym zastanawiać.

Powiem szczerze, jako dziecko trenowałam przez niespełna rok w Szkole Pamięci Wojakowskich. Kiedyś było to totalne novum, tak jak dzisiaj treningi neurofeedback. Ja dołączyłam do treningów jakoś po kilku miesiącach i dotrwałam tylko do końca pierwszego roku, byłam zbyt ruchliwa, zbyt niecierpliwa na więcej, niemniej – przyniosło mi to wręcz OGROMNE korzyści. Do dzisiaj mam bardzo dobrą pamięć i korzystam do dziś z technik utrwalonych ponad 20 lat temu! Nie wypowiem wręcz, jak bardzo pomogło mi to w nauce – czy w szkole, czy na studiach, właściwie nie musiałam się uczyć w domu, bo większość zapamiętywałam już na zajęciach i w trakcie robienia notatek. Dlatego jestem bardzo ciekawa biofeedbacku i pokładam w nim wielkie nadzieje. W końcu skoro mogę własne dzieci w ten sposób dodatkowo wspomóc – dlaczego nie? Szczególnie, że tak naprawdę jesteśmy ze starszakami dopiero w czwartej i piątej klasie i największe wyzwania nadal przed nami. Już zaraz zaczną się naprawdę duże ilości materiału do przyswojenia na wczoraj, klasówki, wkuwanie, lektury po kilkaset stron. Jeśli tylko można – to dlaczego nie spróbować im tego ułatwić? Skoro to takie proste, w stu procentach bezpieczne i właściwie na wyciągnięcie ręki?Zastanawiam się nawet, czy samej nie wziąć w tym udziału – w końcu pomaga się wyciszyć, zwiększa odporność na stres oraz pomaga w osiągnięciu większego stopnia zrelaksowania, co dla mam może być po prostu zbawienne. Większa cierpliwość? Ja poproszę!

biofeedback

     Jedyne, co trzeba zapamiętać i czego bardzo pilnować, to by treningi były regularne i odbywały się najlepiej 1-2 x  w tygodniu. Dlatego my ruszamy już od nowego semestru, bo teraz gorący  dla nas okres świąteczny, gdzie wszystko jest na mojej głowie, a potem zaraz ferie zimowe (starszaki jadą na obóz narciarski!) i konieczna byłaby przerwa w trenowaniu. Ale od lutego startujemy po kolei z dzieciakami i zdam Wam w czerwcu relację, jak nam to wyszło. Jednak sądząc po tym, jak bardzo podobało się chłopakom na pierwszym treningu, jestem pewna, że chętnie wezmą udział w kolejnych i efekty będą co najmniej zadowalające! Ale nie chcę uprzedzać faktów – zobaczymy. Na pewno zdam rzetelną relację, jeśli jesteście ciekawi. A może wy macie jakieś doświadczenia z tą metodą, albo polecicie jeszcze inne aktywności, którymi można pomóc dzieciom w nauce?